Autor |
Wiadomość |
belfer |
Wysłany: Wto 17:38, 30 Maj 2006 Temat postu: |
|
Anonymous napisał: | bu ch ch ch jak dobrze być gościem |
rany co za człowiek.... niech ktoś to skasuje (posty albo jego...) bo ja ostatnio mam nerwy słabe...
PS chyba wiem kto to jest... styl wypowiedzi pasuje jak ulał już ja sobię z toba pogadam na temat co na forum można a co nie... |
|
|
kęda |
Wysłany: Nie 21:15, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
Aruś napisał: | Kurde czemu nie moge dać tem gościowi ostrzezen? pisze że adminowi lub moderatorowi ostrzeżenia dać nie moge.......... |
Gadaj z alhemikiem... |
|
|
Aruś |
Wysłany: Nie 20:15, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
Kurde czemu nie moge dać tem gościowi ostrzezen? pisze że adminowi lub moderatorowi ostrzeżenia dać nie moge.......... |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 17:08, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
co do ostrzeżeń.(oczywiście) |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 17:07, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
ble ble ble |
|
|
Aruś |
Wysłany: Wto 11:59, 23 Maj 2006 Temat postu: |
|
Więc widze że belfer nam się rozpisał... bravo... ja co do kodu się jeszcze nie wypowiadam, gdyż nie widziałem:pp |
|
|
belfer |
Wysłany: Wto 7:46, 23 Maj 2006 Temat postu: |
|
W piątek 19 maja miałem (nie)przyjemność być na pokazie premierowym filmu na podstawie książki Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”. Film ten był szeroko reklamowany jako najbardziej oczekiwany i najciekawszy film roku. Niestety tak to już bywa z reklamami że mają raczej mało wspólnego z rzeczywistością. Moja rada jest jedna jeżeli masz zamiar iść do kina na ten film to nie czytaj książki a jak już przeczytałeś to nie idź bo się rozczarujesz. Cały obraz jest raczej luźną interpretacją książki, a scenarzysta dodał kilka bezsensownych dialogów i sytuacji (np. główna bohaterka po tym jak dowiedziała się że może być spokrewniona z Jezusem próbuje chodzić po wodzie !!!) pozostałe zarzuty to:
1. Tom Hanks w głównej roli (do romantycznej komedii to może on się nadaje ale tu…. średnio )
2. Zaskakująco niemrawa akcja
3. Pominięcie wielu ważnych scen
4. Albinos który albinosem wcale nie był
5. i jeszcze raz Tom Hanks który momentami przypominał Foresta Gumpa zarówno z wyglądu jak i z zachowania
6. przytłaczająca krytyka kościoła na która aż tak bardzo sobie chyba nie zasłużyli…
7. oraz wiele wiele innych….
Podsumowując:
Film oglądało się jako tako, ani mnie nie znudził, ani tez nie zaciekawił. Widownia na koniec filmu (połowa widzów miała ze sobą książki) zareagowała raczej mało entuzjastycznie wygwizdując go… a druga połowa wyszła lekko zawiedziona. Szkoda… czekałem na ten film bardzo długo i miałem nadzieję na kawał dobrego kina. Okazało się że kino było ale nie tak dobre jak książka. A może po prostu ja oczekiwałem zbyt wiele…
Ostatnie i chyba największe moje rozczarowanie to brak starszych pań w gustownych moherowych beretach z pochodnią w jednej ręce i zdjęciem Ojca Dyrektora w drugiej próbujących spalić wszystkich widzów na stosie…
Jednym słowem film ten ma wszystkie warunki spełnione (o zgrozo) aby stać się hitem na miarę „Titanica”…. |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 12:54, 21 Maj 2006 Temat postu: |
|
Ehhh cztery ostrzeżenia dla tego "gościa" który w poście nie napisał poprostu nic.....
===>Aruś<===(czemu nie moge dać ostrzeżeń!!??!!) |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 17:04, 19 Maj 2006 Temat postu: |
|
lepszy film zajmie wam mniej czasu , a czas to pieniądz:) |
|
|
Aruś |
Wysłany: Wto 21:31, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
Mi z "Ojca Chrzestnego"(filmu) to się tylko muzyka podoba |
|
|
alhemik |
Wysłany: Wto 14:10, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
Ja przeczytałem "Kod" i musze powiedzieć że jest to jedna z lepszych książek jakie czytałem. Teraz mam zamiar zabrać się za "Ojca Chrzestnego" Mario Puzo tak więc pozycja najlepszej książki jest zagrożona |
|
|
belfer |
Wysłany: Wto 12:03, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
upsss...
no właśnie nie wiem czemu...??
książka to super sprawa a dobry film na jej podstawie też niezły |
|
|
Aruś |
Wysłany: Pon 22:45, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
Niechce poprawiac nauczyciela, ale pisze się lepsze:p..... czytałem Kod Leonarda... obejrze film(mam nadzieje) i zobaczymy. Mieliśmy nawet ankiete czy ma powstać na forum dział książka i większość opowiedziała się na "nie" |
|
|
belfer |
Wysłany: Pon 10:22, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
ja jak zwykle postanowiłem zamieszaś troszkę na forum i poponuję mała wymianę postów na bardzo ciekawy dla mnie temat... film kontra książka...
pod koniec maja wchodzi na ekrany kin film "Kod Leonarda" na podstawie ksiażki Dona Browna zachęcam zarówno do obejrzenia filmu jak i do lektury...
jakie jest wasze zdanie co lepsze film czy książka....???? |
|
|
Aruś |
Wysłany: Nie 18:48, 08 Sty 2006 Temat postu: |
|
"MANDERLAY"
"Manderlay stylistycznie kopiuje Dogville (scenografia sprowadzająca się do białych kresek na podłodze, aktorstwo jak z teatru Brechta, wszechwiedzący sardoniczny narrator itd.), jednak
kliknij, zobacz większe
"Manderlay" /
o ile wcześniejszy film oglądało się z zainteresowaniem jak każdy radykalny eksperyment, o tyle Manderlay już tylko nuży. Tym bardziej że von Trier nie ma tu nic specjalnie ciekawego do powiedzenia: wolności nie można nakazać, przymuszanie do samodzielności ludzi do niej nienawykłych przynosi opłakane skutki, zasady amerykańskiej demokracji łatwo sprowadzić do absurdu, dobrymi chęciami piekło wybrukowano itp."
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Lars von Trier nie ma ostatnio dobrej prasy - skończyły się lata zachwytów krytyki, w dobrym tonie jest dziś mówić i pisać o nim źle. Ale choć bronię ostatnich filmów Duńczyka, z Manderlay mam problem: von Trier sam sobie podstawił nogę i wiele do obrony nie pozostawia. Druga część jego amerykańskiej trylogii - opowieść o młodej Grace (zamiast Kidman tym razem Bryce Dallas Howard), która najpierw odkrywa, że w tytułowym miasteczku wciąż (a rzecz dzieje się w Ameryce lat 30. ubiegłego wieku) żyją niewolnicy, a wreszcie próbuje wpoić miejscowym zasady demokracji - nie jest filmem złym (...) Niestety, wszystko to znamy już z Dogville.(...) Za wcześnie jednak, by wieszczyć koniec von Triera - nawet mistrzom zdarzają się chwilowe spadki formy"
Pawł T.Felis, "Przekrój"
"Manderlay to ciąg dalszy sesji terapeutycznej von Triera, której obiektem są Amerykanie. (...) I choć, prawdę mówiąc, ciągle nie wiem, czy uważać von Triera za Davida Copperfielda branży kinowej, czy za wybitnego twórcę, Manderlay pozwala na nowo przemyśleć stosunek do jego artystycznych poczynań. Wciąż jednak lepiej jest o filmach duńskiego reżysera dyskutować niż je oglądać |
|
|